fbpx

Umów się na bezpłatną konsultację

Ghostbusters! Nawiedzone miejsca w Norwegii, cz. 1

Spis treści

Nawiedzone miejsca w Norwegii. Czy zastanawialiście się kiedyś nad nawiedzonymi miejscami w Skandynawii? Każdy kraj, w tym również Norwegia, ma ciemniejszą część swojej historii. Zapraszam do zapoznania się z trzema nawiedzonymi miejscami, w których obecność duchów i inne zjawiska paranormalne są na porządku dziennym. Dla bardziej sceptycznych polecamy podróż w któreś z tych miejsc – emocje gwarantowane!

 

Nawiedzone miejsca w Norwegii

Twierdza Akershus w Oslo (Akershus Festning i Oslo)

Źródło: Wikipedia

 

Twierdza Akershus to jedno z najbardziej znanych zamczysk na terenie całej Norwegii. Została zbudowana w Oslo w 1299 roku, a w murach takowej kryje się wiele tajemnic. Ta niesamowita budowla przez stulecia służyła i chroniła norweskich królów, powstrzymała wiele oblężeń i nigdy nie otworzyła swych bram wrogim napastnikom. Dziś pozostaje zabytkiem historycznym i ogólnodostępną atrakcją turystyczną. Jednak nie wszyscy, którzy mieli okazję zwiedzić lub pracować w twierdzy dobrze ją wspominają.

Budowla ma też bowiem ciemną część swojej historii. Od 1820 do 1950 roku duża jej część wykorzystywana była jako więzienie i najbardziej restrykcyjny obóz pracy w tamtych czasach. W jej murach doszło do ścięcia setek więźniów, którzy gromadzeni byli w wielkich, zawilgoconych celach.

Źródło: Wikipedia

 

Dziś pracownicy Twierdzy Akershus skarżą się na szepty, które rozchodzą się wieczorną porą po korytarzach. Wielu z nich słyszało również dźwięki skrobania paznokci po ścianach i prośby o pomoc. Nocni stróże wspominają sytuacje, gdy przechadzając się po twierdzy, czuli popchnięcia, zupełnie jakby ktoś torował sobie drogę do ucieczki. Zdarza się również, że ze stołów i półek spadają nagle pamiątki czy kasy fiskalne.

Istnieje także inna legenda, sięgająca lat wybudowania Twierdzy Akershus. Dotyczy ona zakopanego żywcem psa, który wabił się Malcanisen (łac. mal canis = zły pies). Na przełomie XIII oraz XIV wieku panował w Europie przesąd, że poświęcanie zwierząt przynosiło szczęście i pomyślność na dworze. Budowniczy zaciągnęli więc psa, który włóczył się nieopodal i zakopali go żywcem na dziedzińcu. Jednak zwierzęcy symbol szczęścia okazał się zgubny dla wielu, którzy przebywali w twierdzy. Zły pies Malcanisen, jak to zwykło się mówić, zaczął mścić się na miejscowych. Jedną z jego ofiar był komendant Peder Hanssøn Litle wówczas stacjonujący w twierdzy. Ten ponoć zaatakowany został przez psią zjawę na podwórzu i ledwie uszedł z życiem, rzucając w stronę psa zapaloną pochodnię. Choć zjawa uciekła to los komendanta był już przesądzony. Hanssøn zginął niedługo potem, gdy podczas przejażdżki na koniu spadł z siodła. Legenda Złego psa Malcanisena głosi, że ten, na którego drodze zjawi się duch zabitego psa, niechybnie utraci życie. Mówi się też, że Malcanisen zawsze stoi na czatach.

Źródło: historienet.no

 

Ruiny kościoła w Nes (Nes kirkeruin i Akershus)

Źródło: Wikipedia

Kolejnym nawiedzonym miejscem w Norwegii są ruiny kościoła w Nes. Kościół został wybudowany w 1100 roku i wraz z upływem lat jego powierzchnia powiększała się, gdy kapłani decydowali się na rozbudowę świętego miejsca. Pożar w 1567 roku pokrzyżował im jednak plany rozwoju świętego miejsca. Za podpaleniem stali Szwedzi w czasie I Wojny Północnej (zwanej czasem Wojną Siedmioletnią). Kościół odbudowano prawie wiek później, ale na nic się to zdało, ponieważ los chciał, by to miejsce znowu stanęło w płomieniach. Stało się to w 1854 roku i od tamtego czasu ruiny kościoła w Nes są miejscem zabytkowym, w którym często odbywają się śluby, koncerty czy inne aktywności kulturalne.

Piękna za dnia okolica, która kusi nowożeńców i turystów, nocą zamienia się w niepokojące miejsce, przepełnionym negatywną energią. Urządzenia elektroniczne przestają działać, przygasają latarki, a powietrze staje się ciężkie do oddychania.

Źródło: Wikipedia

 

Ci odważniejsi poszukiwacze przygód, którzy zdecydowali się na zwiedzenie ruin nocą, wspominają o postaci, która przemyka między gruzami świątyni. Ponoć jest to Jacob Christian Finckenhagen, ksiądz, który sprawował pieczę nad kościołem w latach 1800-1837. Wszyscy, którzy byli świadkami jego obecności potwierdzają zgodnie, że zjawa ubrana jest w ciemną sutannę. Niektórzy świadkowie wspominają także, że w okolicy krążą dzieci duchownego (w Kościele luterańskim nie obowiązuje celibat), które zostały w tym miejscu pochowane. Sam kapłan miał popełnić samobójstwo przez powieszenie, choć tutaj informacje są sprzeczne – druga wersja tej historii jest taka, że dożył on sędziwego wieku i zmarł śmiercią naturalną.

Duch, który nawiedza to ruiny kościoła w Nes, kimkolwiek by był, nie jest istotą wrogo nastawioną. Jest to zapewne jedna z wielu niespokojnych dusz, które nie znalazły jeszcze wyjścia ze świata ziemskiego.

 

Były szpital psychiatryczny w Lier (Lier Psykiatriske Sykehus eller Gamle Liter Mentalsykehus)

Źródło: imgur.com

 

Otwarty w 1929 roku szpital psychiatryczny w Lier, złożony z 12 osobnych budynków, kryje w sobie wiele przerażających tajemnic. W latach 1945 – 1947 wiódł on wątpliwy prym w leczeniu chorób psychicznych terapią elektrowstrząsową czy poprzez masowe dokonywanie lobotomii. W murach tego szpitala dochodziło również do innych znacznych nadużyć i tortur. Niczego nieświadomi pacjenci okazywali się być królikami doświadczalnymi lekarzy, którzy stosowali na nich nowe, eksperymentalne leki o nieznanych skutkach ubocznych. Powszechnym było również leczenie pacjentów za pomocą narkotyku LSD, a nawet poprzez stosowanie radioaktywnych izotopów.

Jeden z najpopularniejszych współczesnych autorów Norwegii, Ingvar Ambjørnsen, który pracował w Lier jako pielęgniarz, wspomina to miejsce z rozgoryczeniem. Pisarz opowiada o tragicznych warunkach, w których żyli pacjenci, a także izolację, której byli poddawani każdego dnia. Na porządku dziennym było używanie kaftanów bezpieczeństwa, czy przytwierdzanie pacjentów pasami do swoich łóżek, nawet wobec tych, którzy nie przejawiali agresywnych zachowań.

Personel niższego szczebla również nie miał łatwego życia – placówka nie wywiązywała się ze wcześniej podejmowanych zobowiązań finansowych, a pracownicy nieustannie musieli mierzyć się ze stresującymi sytuacjami przy niedostatecznym wsparciu technicznym. Ambjørnsen podsumował tę placówkę słowami: moralny upadek.

Zdjęcie: Ingvar Ambjørnsen, źródło: imgur.com

 

Dziś część budynków, które należały do szpitala, zostało wyburzonych, a te, które pozostały na swoim miejscu, stanowią nielada wyzwanie dla poszukujących ekstramalnych przeżyć. Jedna z norweskich blogerek, Linselyst, opisała dokładnie swoją podróż w to miejsce. Podkreśla, że zarówno w szpitalnych murach, jak i w okolicy panuje przytłaczająca atmosfera smutku przemieszanego z niepokojem. W budynkach pozostało wiele przedmiotów z czasów aktywnosci szpitala psychiatrycznego. W okolicy Lier można znaleźć porozrzucany sprzęt, który jest pozostałością aparatów do elektrowstrząsów używanych w XX wieku.

Na terenie szpitala dzieją się niepokojące rzeczy. Aparaty fotograficzne automatycznie robią zdjęcia, a te, które wcześniej robione były przez właścicieli, znikają z kart pamięci lub są prześwietlone. Aparaty często nie łapią też ostrości lub w ogóle się wyłączają.

Dokładny opis w języku norweskim znajdziecie tutaj. Na blogu znajdziecie też wiele przerażających fotogragii. Nie zaleca się podróżowania w to miejsce nie tylko ze względu na zjawiska paranormalne – same budynki, choć kryją mnóstwo tajemnic, grożą również zawaleniem.

Autor zdjęcia: Lene Bjørnerud, źródło: pinterest.com

 

To nie koniec przygód z norweskimi duchami. Za jakiś czas pojawi się druga część artykułu o nawiedzonych miejscach w Norwegii – zatem bądźcie czujni! Jeśli znacie jakieś inne miejsca, w których grasują duchy, dajcie znać!


Jeśli Twoja motywacja do nauki norweskiego potrzebuje dodatkowego wsparcia, zapraszamy na język norweski online – indywidualne kursy prowadzone przez jednego z naszych czterdziestu wspaniałych lektorów. 🙂