fbpx

Umów się na bezpłatną konsultację

Hva er det for noe? Nieprzetłumaczalne norweskie słowa

Spis treści

Jakiś czas temu pisaliśmy o tym, jak przydatna może się okazać znajomość norweskich wyrażeń slangowych. Nie inaczej sprawa ma się z tymi słowami, które po polsku nie mają choćby luźnego odpowiednika, nierzadko przyprawiając tłumaczy o dreszcz podniecenia i ból głowy jednocześnie. W dzisiejszym poście zaprezentujemy Wam kilka z nich. Nieprzetłumaczalne norweskie słowa. 

 

Nieprzetłumaczalne norweskie słowa

Na początek relacje rodzinne. Jeśli między każdym z Twojego starszego rodzeństwa są co najwyżej dwa-trzy lata różnicy, a kolejne dziecko pojawi się w rodzinie dużo później, dopiero po ośmiu czy nawet dziesięciu latach – du er en attpåklatt. Dlaczego jest to nieprzetłumaczalne? Słowo to niekoniecznie oznacza „dziecko-niespodziankę”. Ot, jest to po prostu jeszcze jedna pociecha po latach ciszy. ? (barn som blir født lenge etter sine søsken)

 

A teraz trochę z życia codziennego: spieszycie się do pracy, biegniecie na autobus, a tam jeden z pasażerów w fioletowym ortalionie puszcza z telefonu Majteczki w kropeczki? Herregud, det er så harry. Pod tym słowem kryje się obciach, coś, co wyszło z mody i ignorancja jednocześnie. Gdy dorzuci się do tego jeszcze harrytur, wycieczki do Szwecji czy Danii na zakupy tańsze dajmy na to o te 200 koron, Harry okazuje się być bardzo bliskim kuzynem naszego „Janusza”. ? Tyle że po norwesku imię pojawia się w funkcji przymiotnika.

 

Uting to nieco lżejszy kaliber – dosłownie „nierzecz”, zły nawyk, nietakt, dziwactwo, etc. Jeśli zapomnieliście o wyłączeniu telefonu w teatrze, pijacie alkohol przed południem (i nie jesteście w Danii), pojawiacie się na grillu u znajomych w smokingu albo jedziecie pociągiem z wielką flagą Burundi w ręku – det er en uting.

Zobacz także: 

Po takich doświadczeniach pora na coś przyjemniejszego? Koselig, å kose seg, kos – to zestaw odpowiadający duńskiemu zjawisku hygge, znanemu szerzej polskiej publiczności dzięki nie tak dawno przetłumaczonym u nas książkom „Hygge. Duńska sztuka szczęścia” i „Hygge. Klucz do szczęścia”. Zjadliwy Norweg mógłby powiedzieć, że Duńczycy jak zwykle pchają się na afisz, a on zostawia sobie swój kos dla siebie i wcale się nie chwali ? Instrukcja? Po intensywnym dniu pracy i przedzieraniu się przez zaspy śniegu w drodze do domu zasiadasz w bujanym fotelu przed kominkiem, nalewasz sobie grzanego wina i wszystkie nieprzyjemne sprawy masz głęboko w nosie – uff da, det er så koselig…

 

Potem do kolacji przyda się jakiś pålegg – wszystko to, co można położyć/rozsmarować na kanapce. Wędliny, sery, konfitury, nutella, pasztet… Zbiorczy termin na te wszystkie pyszności to typowy przykład norweskiego pragmatyzmu. W miarę naturalne tłumaczenie na język polski? Prawdopodobnie „coś do chleba”.

 

Przeczytaj: 

Jeśli już mowa o słowach-słoikach, w których mieści się cały szereg polskich znaczeń, koniecznie trzeba wspomnieć o tøy, pojawiającym się jako drugi człon w złożeniach typu sengetøy – pościel, undertøy – bielizna, seletøy – uprząż, syltetøy – dżem, ale też pierwszy w tøypose – płóciennym worku albo torbie. Zestaw? Zbiór? Rzeczy? Stuff??? 😉

Słyszeliście zapewne o tym, że rdzenny mieszkaniec Grenlandii potrafi opisać śnieg przy pomocy przynajmniej 20 różnych określeń (a czasem mówi się nawet o 400). Norweskiemu do podobnego rozmachu daleko, istnieje w nim jednak słowo opisujące ten rodzaj mokrego śniegu, który przykleja się do twarzy: sludd. W taką pogodę nie ma raczej szans na utepils, „piwo na zewnątrz”, wypijane na świeżym powietrzu. Najlepsze do tego warunki stwarza chyba tropenatt – noc, w czasie której temperatura utrzymuje się powyżej 20 stopni. Włoch założyłby już chyba wtedy wiatrówkę, dla Norwega to zdecydowanie tropiki. 😉

 


Jeśli Twoja motywacja do nauki norweskiego potrzebuje dodatkowego wsparcia, zapraszamy na język norweski online – indywidualne kursy prowadzone przez jednego z naszych czterdziestu wspaniałych lektorów. 🙂